Pożyczka na inwestycje

Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa, głosi znane powiedzenie. Jednak we współczesnym świecie bardziej adekwatne wydaje się stwierdzenie, że to nie inwestuje, to ten nie zyskuje. Faktycznie, to właśnie inwestycje są hasłem odmienianym w XXI wieku przez wszystkie przypadki. Mówią o nich rządzący, interesują się nimi także zwykli obywatele. Na ogół jednak by zainwestować, trzeba najpierw pożyczyć. Od banku, krewnych czy jakiegoś majętnego inwestora. Każda z tych opcji ma swoje plusy i minusy.

Bank w służbie inwestycji

Banki chętnie współpracują z inwestorami, którzy mają już na koncie pewne sukcesy. A przynajmniej mogą się pochwalić świetnie opracowanym biznesplanem. W przypadku takich klientów pożyczka powinna być kwestią załatwienia formalności. Trzeba jednak wykazać się niezwykłą cierpliwością, ponieważ procedury wewnętrzne takich instytucji zajmują sporo czasu.

Krewni jako inwestorzy

Nie bez powodu mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Na ogół pożyczanie od nich pieniędzy nie zdaje egzaminu, zwłaszcza jeżeli krewni lubią się wtrącać, wypominać i nie dotrzymywać słowa. Przykładowo obiecali poczekać ze zwrotem długu, ale dużo przed wyznaczonym terminem zaczynają się upominać, wytykać i atmosfera zagęszcza się przy każdym spotkaniu. Jeżeli jednak ma się pewność co do swoich bliskich, że nie zawiodą pod tym kątem, jak najbardziej warto porozmawiać o potencjalnej pożyczce.

Zewnętrzny inwestor

Wielu biznesmenów inwestuje w nowe, dopiero zaczynające inicjatywy gospodarcze. Oni sami już odnieśli sukces, teraz chcą zarabiać na powodzeniu innych. Służą nie tylko wsparciem finansowym, ale też radami i merytorycznymi wskazówkami. Warto zatem przemyśleć taką współpracę.